niedziela, 2 grudnia 2012

Porwanie. - rozdział 6


- To ja pójdę zrobić herbatę... - powiedziałem wychodząc z pokoju. Zagotowałem wodę i zalałem nią listki herbaty. Napój rozlałem do filiżanek. Zaniosłem je do sypialni Lucy. Herbatę postawiłem na stoliku i znowu usiadłem obok ubranej już dziewczyny.
- Jak się czujesz?
Nie odpowiedziała tylko zakryła się po uszy kocem by ukryć rumieniec jakim się oblała, lecz ja go zauważyłem. Uśmiechnąłem się do niej.
- Prześpij się Lucy. Musisz dużo odpoczywać.
- Hai (jap. coś w stylu 'tak').
Po kilku godzinach czuwania, ja również zrobiłem się senny. Położyłem się koło dziewczyny i przytuliłem ją.
- Dobranoc, Lucy. - szepnąłem całując ją w policzek.
*
(Od tej pory w opowiadaniu będzie narracja trzecioosobowa)

*

Cała Mangolia tętniła życiem. Ludzie od dawna byli już na nogach. Jednak dwójka ludzi ciągle jeszcze spała w wygodnym łóżku przykryta różowym kocem. Pierwszy obudził się różowo-włosy chłopak. Opierając się na jednej ręce drugą pogładził twarz jeszcze śpiącej blondynki. Dotyk jednak wywołał łaskotki przez co dziewczyna obudziła się i otworzyła powoli oczy.
- Dzień dobry, Natsu... - powiedziała przeciągając się - Zaraz... Natsu!! - wrzasnęła wyskakując jak poparzona z łóżka.
- Czeeeść. - powiedział chłopak uśmiechając się szeroko.
- Co robisz w moim domu!? W moim łóżku!? - spytała Lucy.
- Jak co? A co miałem robić? Spałem przecież. - odpowiedział siadając.
Blondynka zrobiła się cała czerwona a potem wrzasnęła:
- Wynocha! Nie przypominam sobie, żebym pozwalała cie ze mną spać!
- Ładnie dziękujesz komuś kto opiekował się tobą jak się rozchorowałaś. A właśnie! lLepiej się czujesz nie? - spytał Natsu wstając z łóżka.
- Lepiej. O wiele! - krzyknęła blondynka.
- W takim razie ja idę. - burkną chłopak wyskakując przez okno.
- A idź! - wrzasnęła brązowo-oka zaciskając pięści.
Szybko przebrała się w swoje codzienne ubrania i wyszła z domu by pójść do gildii. Było jej trochę głupio. Po tym wszystkim co Natsu dla niej zrobił, ona tak po prostu go wywaliła z domu. Postanowiła go przeprosić. By jak najszybciej dotrzeć do Fairy Tail wybrała, krótszą trasę niż zazwyczaj. Szła właśnie ciemną i wąską uliczką, gdy usłyszała czyjeś kroki. Obróciła się. Nagle obraz jej się rozmazał. Dostała czymś w głowę. Jedyne co zapamiętała to szyderczy uśmiech mężczyzny, który ją zaatakował.

*

Natsu wszedł do gildii. Usiadł przy barze, kładąc głowę na blacie. Minęły już dwa dni od jego kłótni z Lucy.
- Co jest, Natsu? - spytała Mira stając po drugiej stronie lady.
- Nic - odparł.
- Przecież widać, że nie jesteś sobą. Co jest?
-Już Ci powiedziałam. Nic mi nie jest.
Barmanka stwierdziła, że nie ma sensu dalej prowadzić tą rozmowę. Wzięła tace i poszła roznosić zmówione napoje. Nagle drzwi do gildii otworzyły się. Do pomieszczenia weszła otyła kobieta z czerwonym kapeluszem na głowie.
- Witam. Do gildii tej należy pewna dziewczyna. Lucy Heartfilia, prawda?
- Owszem. - odpowiedział Mistrz wstając z krzesła.
- Pojawiała się tu może ostatnimi czasy?
- To znaczy? - spytał Natsu podnosząc głowę.
- Od jakichś dwóch dni nie widuje jej w domu. Jestem jej gospodynią. Poza tym wczoraj miną termin zapłaty czynszu...
- Faktycznie... Od dwóch dni Lucy nie pojawiła się tu... - powiedziała Erza podchodząc do kobiety.
Wszyscy przyglądali się rozmowie Erzy z kobietą. Drzwi Fairy Tail otworzyły się z trzaskiem do gildii wbiegł zdyszany listonosz. Wręczył kopertę Mistrzowi po czym wybiegł zamykając za sobą ogromne drzwi. Makarov otworzył kopertę, przeczytał treść listu, po czym zwrócił się do otyłej kobiety:
- Droga Pani. Jak tylko Lucy pojawi się tu, przypomnimy jej o zaległym czynszu.
- Dziękuję Panu. Do widzenia. - pożegnała się gospodyni wychodząc z Fairy Tail.
Po chwili gildia znów tętniła życiem. Mistrz jednak zaniepokojony treścią listu podszedł do Natsu, Gray'a oraz Erzy.
- Moi drodzy. Mam złe wieści. - trio popatrzyło na staruszka ze zdziwieniem, który teraz podał im list dostarczony przez listonosza. Jego treść była następująca:

"Magowie" (jeżeli mogę was tak nazwać) z Fairy Tail!
Mamy ją! Tak! Lucy Heartfilia jest nasza!
Chcecie ją jeszcze kiedyś zobaczyć? 
8.05  o godzinie 24;00 przynieście 10.000.000 klejnotów 
na plac koło ruin starej katedry.
Nie próbujcie niczego! Na nic wasze moce się nie zdadzą!
L.K.

- Lucy! - krzykną Natsu z rozpaczą w głosie.
- Wiecie co macie robić. Nie zawiedźcie mnie. - powiedział Makarov kiwając głową.
- Pewnie mistrzu. - stwierdziła Erza - Gray, Natsu... - powiedziała ale różowo-włosego chłopaka już nie było. 

*

Jak oni mogli! Myślał Natsu. Jak śmiali zabrać Lucy! JEGO Lucy! Biegł teraz razem z Happym w wyznaczone przez złoczyńców miejsce. Droga prowadząca do dziewczyny, zdawała się nie mieć końca! Gdy nareszcie dotarli na plac, czekała już tam grupka 'napakowanych' mężczyzn. Widząc jego znak na ramieniu zadrwił:
- Fairy Tail? Co wy wyczucia czasu nie macie czy jak? Jest dopiero 13:07...
- Gdzie jest Lucy?! - spytał Natsu podchodząc do mężczyzny.
- A bo co? Co taki ktoś jak TY może mi zrobić? - zaśmiał się.
- To na przykład! - wrzasną chłopak Stalowe Pięści Ognistego Smoka!
Mężczyzna złapał go za rękę i uśmiechną się szyderczo.
- Ach! Słynny Salamander! Jestem jednak zawiedziony twoimi umiejętnościami. To wszystko na co cię stać!? - powiedziawszy to rzucił chłopaka na stertę gruzu leżącą niedaleko.



2 komentarze:

  1. WoW ! Głupie głupki porwały moją kochana Lucy !!
    Dobra spokój , spokój ... Już lepiej ;D Więc tak zapraszam do mnie i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny Blog <3 Właśnie czegoś takiego szukałam ^^ Kawaii! ❤️

    OdpowiedzUsuń