piątek, 30 listopada 2012

"Przecież nie zostawię cię tutaj samej w takim stanie!" Rozdział 5

Gray wskazał na lewe ramię Natsu:
- Stary co ci się stało? - spytał.Popatrzyłam tam gdzie wskazywał Gray. Na ręce Natsu widniała ogromna rana.- A to nic... Jak szukałam Happy'ego w lesie zaatakowało mnie coś...- Czemu nic nie powiedziałeś?! Przecież to strasznie głęboka rana!- To nic poważnego...Pobiegłam do łazienki po apteczkę i opatrzyłam ranę.- Następnym razem mów o takich rzeczach, głupku - powiedziałam uśmiechając się.
Starałam się nie patrzeć w oczy Erzie i Grayowi. Wiedziałam co sobie o nas pomyśleli. Wydało się.
- Przykro nam z powodu twojej przyjaciółki, Lucy.. - powiedziała Scarlet cicho.
I nagle, znów miałam ochotę płakać. Kiwnęłam tylko głową i usiadłam na łóżku obok Natsu. Ten popatrzył na mnie a potem na pozostała dwóję. Obydwoje mruknęli coś do niego. Poczułam nagle przypływ ciepła. Dragneel przytulił mnie nie zważając na stojących obok Graya i Erze. Z oczu poleciały mi łzy.
- Nie, no Lucy! Nie rozklejaj mi się tu znowu! - Powiedział Natsu ocierając mi policzek. Uśmiechnęłam się niepewnie. 
- Wiecie co... - zaczęłam - Jeżeli chcecie to idźcie.. Ja sobie chyba dzisiaj odpuszczę...
Wszyscy popatrzyli na mnie z niewyraźnymi minami.
- Przecież nie zostawię cię tutaj samej w takim stanie! - powiedział Smoczy Zabójca wstając - Możecie jeszcze przecież kogoś zaprosić, nie? A ja bym został..
- Jeżeli chcesz.. Może Juvia się zgodzi.. Co ty na to Gray? - spytała Erza.
- Spoko... Ale trzeba uważać.. Nie jestem pewien jak zareaguje na tą propozycję...
W mojej wyobraźni pojawił się obraz płaczącej ze szczęścia Juvi. No w końcu Idzie na misje z Gray'em.
- Dobra.. to my już pójdziemy. Trzymajcie się! - Zawołali wychodząc z mojego domu.
Siedziałam skulona na łóżku. 
- Nie czuje się najlepiej.. - Powiedziałam  sięgając po termometr - Zmierzę sobie temperaturę.
Po chwili wyciągnęłam termometr z pod pachy.
- 39.9... - szepnęłam kładąc się na łóżku.
- To dobrze czy źle? - spytał chłopak głupio.
- Źle.. Bardzo źle... W moim przypadku... Pójdę się umyć. potem się położę...
Poszłam do łazienki. Lekko kręciło mi się w głowie...

*
Dalszym narratorem tej części opowiadania będzie Natsu. Miłej lektury! 
*

Usiadłem na łóżku czekając aż Lucy wróci z łazienki. Wpadłem na pomysł zrobienia okładów gdy wróci. Pobiegłem do kuchni. Gdy już chciałem zrobić kompres usłyszałem huk dochodzący z łazienki.
- Lucy co się stało? - spytałem podchodząc do łazienki lecz nikt mi nie odpowiedział.
- Lucy? - spytałem ponownie. Cisza.
- Może powinienem wejść tam..- zastanawiałem się - Nie! Nie mogę. A co jeśli... Ona.. Jest.. Nie ! nie wejdę tam! A co jeśli jej się coś stało? - jedna taka myśl zmieniła całą moją decyzje.
Powoli otwarłem drzwi od łazienki przymrużając oczy, by w razie czego je zamknąć. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Na kafelkach leżała nieprzytomna Lucy i jakby tu powiedzieć... Nie była całkiem ubrana. Oblałem się rumieńcem lecz co miałem zrobić? Zostawić ją tu tak? To nie wchodziło w grę. Próbowałem ją ocucić. Bo chwili Lucy mruknęła coś. Kiedy był już przytomna delikatnie podniosłem ją i położyłem ją w łóżku opatulając kocem.  Usiadłem koło niej i przypatrywałem się jej. Po chwili usłyszałem ciche:
- Natsu...
Szybko popatrzyłem na nią. Oczy miała otwarte i wpatrywała się we mnie.
- Co się stało? - spytała.
- Zemdlałaś w łazience. - powiedziałem nachylając się nad nią.
- W łazience? - spytała siadając na łóżku okrywając się kocem - Chwila.. W takim razie ja jestem... - otworzyła szeroko oczy po czym krzyknęła rumieniąc się - Nie patrz na mnie! Nie patrz! Zamknij oczy! Musze się ubrać!
- Daj spokój, Lucy. Teraz musisz odpoczywać i leżeć a nie stroić się! I tak przecież nie zamierzam nic robić...
- Hantai (jap. zboczeniec) - mruknęła rumieniąc się i chowając się pod kołdrę. - Podaj mi ten sweter  - powiedziała wyciągając palec spod koca i wskazując na jedną z wielu półek.
Szybko podniosłem sweter i przyniosłem go Lucy.
- To ja pójdę zrobić herbatę... - powiedziałem wychodząc z pokoju. Zagotowałem wodę i zalałem nią listki herbaty. Napój rozlałem do filiżanek. Zaniosłem je do sypialni Lucy. Herbatę postawiłem na stoliku i znowu usiadłem obok ubranej już dziewczyny.
- Jak się czujesz?
Nie odpowiedziała tylko zakryła się po uszy kocem by ukryć rumieniec jakim się oblała, lecz ja go zauważyłem. Uśmiechnąłem się do niej.
- Prześpij się Lucy. Musisz dużo odpoczywać.
- Hai (jap. coś w stylu 'tak').
Po kilku godzinach czuwania, ja również zrobiłem się senny. Położyłem się koło dziewczyny i przytuliłem ją.
- Dobranoc, Lucy. - szepnąłem całując ją w policzek.


5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział , bardzo mi się podobał <3 Nic dodac nic ująć ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkieeee *-* Szkoda, ze to wszystko takie krótkie ; /

    OdpowiedzUsuń
  3. KAWAI! Czegoś takiego właśnie szukałam!
    pozdrawiam, weny życzę i lece czytać dalej
    Miyuki

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Co eden to lepszy już nie mogę się doczekać jak będę czytać kolejne! :D

    OdpowiedzUsuń