piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział VI - Zgoda? Zgoda

Dom zleceniodawcy był ogromny. Otaczał go ogród z ławkami i huśtawką na drzewie. Prowadziła przez niego wyłożona białymi kamieniami ścieżka. Była długa i kręta. Natsu zaczął zazdrościć Happy'emu że ten lecąc, nie musi pokonywać tych wszystkich zawijasów. Gdy znaleźli się przed wielkimi drewnianymi drzwiami, spostrzegli, że cały budynek wykonany jest z białej cegły i jasnego drewna. Kolumny na tarasie były owinięte bluszczem, który błyszczał od porannej rosy. Z dachu zwisały niewielkie lampki przypominające lampiony. Do drzwi przyczepiona była srebrna kołatka z wygrawerowanym napisem "Welcome". Erza chwyciła rączkę kołatki i delikatnie zapukała nią o drewno. 
-  Ktoś z takim domem na pewno zapłaci nam dużo, za robotę... - Lucy rozglądnęła się w okół i zatrzymała wzrok na bogato zdobionym murku , który otaczał cały taras.
- No pewnie, kasa najważniejsza. - zaśmiał się Gray. - Chociaż chyba każdemu z nas przydałaby się jakaś pokaźna sumka...
- A właśnie - zaczął Happy - Natsu, musimy się postarać bo ostatnio jestem skazany na jedzenie jakichś marnych resztek. Zaróbmy coś i chodźmy na zakupy.
- No pewnie, jedzenie najważniejsze - Erza ponownie zastukała kołatką w drzwi.
- Nikogo nie ma? - spytał ze zdziwieniem Natsu, po czym siadł na murku i ziewnął. - I po co tak wcześnie mnie budziłaś, Luce?
Blondynka tylko wzruszyła ramionami i wróciła do podziwiania ogrodu. Chłopak spojrzał na nią niepewnie i westchnął.
Po chwili usłyszeli otwieranie zamka i drzwi uchyliły się.  Zza nich wysunął się chudy, siwy mężczyzna ubrany w stój kamerdynera. Spojrzeli na niego w osłupieniu, aż w końcu od odezwał się:
- Tak słucham?
- My z Fairy Tail. - Erza widząc niepewność na jego twarzy dodała szybko - Z gildii magów. Postanowiliśmy wypełnić to zlecenie.
Wyciągnęła z torby dokładnie złożona kartkę i rozłożyła ją. Mężczyzna uśmiechnął się i otworzył szerzej drzwi. Te skrzypnęły przeciągle.
- Dobrze, a więc zapraszam - powiedział. - Zaprowadzę państwa do salonu. Tam poczekacie państwo na mojego pana, on przedstawi wam szczegóły.
Natsu wstał z murka i otrzepał się. Spojrzał na Lucy, która stała obok niego.
- To co... - zaczął nerwowo. - Idziemy?
- Idziemy. - Lucy uśmiechnęła sie do niego lekko i odwróciła się w stronę drzwi.
Weszli do nie wielkiego sterylnie czystego przedpokoju.
- Proszę zdjąć buty i zostawić je tutaj. - Powiedział lokaj wskazując na pustą półkę na obuwie.
- Geez. - jęknęła Erza - Ale w sumie co się dziwić.. Czysto jak w szpitalu...
- Nie marudź - zaśmiał się Gray.

*

Usiedli razem wokół  dużego, szklanego stołu. Po środku stał niewielki wazon z bukietem jasnoróżowych róz. W salonie, w którym siedzieli było jasno i pusto. Oprócz stołu i krzeseł, stały tam jeszcze niewielka sofa i półka z książkami. W dużym kominku ogień już dogasał rzucając delikatne, żółte światło na błękitny, puszysty dywan.
Lucy siedziała zaraz obok Natsu. kiedy czekali na zleceniodawce spoglądała ukradkiem na niego. Starała się robić wszystko, żeby tylko załagodzić sytuację między nimi. Czasami posyłała mu przyjazny uśmiech i starała nie odwracać się wzroku kiedy ten zerkał na nią. Drobnymi gestami chciała załagodzić sytuację. Chyba dobrze jej szło, bo Natsu odwzajemniał jej uśmiech. NIe rozmawiali jednak ze sobą. Lucy starała się skracać ich rozmowy jak najbardziej sie dało, zeby uniknął kłótni. On.. chyba też.

Nagle drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł zleceniodawca. Mężczyzna miał na sobie biała koszule z rozpiętym guzikiem na samej górze oraz czarne spodnie od garnituru. Stopy miał bose. Spod brązowych włosów widać było ciemne, głębokie oczy. Stanął w drzwiach, oparty o framugę i patrzył na nich w ciszy.
Lucy niemal natychmiast poderwała się z krzesła.
- Marcel! - krzyknęła podbiegając do mężczyzny. - O matko, nie zapomniałam ciebie!
- Ale o mnie to zapomniałaś. - uśmiechnął się do niej szeroko. - Nie sadziłem, ze cie tutaj zobaczę.
- No nie mogę! - dziewczyna rzuciła mu się mu na szyję i mocno objęła. - Po listach nie poznałam, ze to ty! Ale się stęskniłam!
Natsu na te słowa aż wyprostował się na krześle. Co to ma być?! On na takie tu rzeczy nie pozwoli.. On się sprzeciwi! On zaraz wybuchnie gniewem i roztrzaska ten głupi stół. On zaraz nie wytrzyma! On..!
- Ej kto to? - Natsu szepnął przez stół do Graya. - NIe znam go.
- Ja też. Przynajmniej mi się tak wydaje - chłopak podparł się łokciami i nachylił w stronę przyjaciela. - To chyba te typek co pisał do niej listy, co nie Erza?
Dziewczyna tylko pokiwała głowa, dalej przyglądając się przyjaciółce.
- Jakich listów? - zdziwił się - Nic nie wiem o żadnych listach!
- Bo jesteś opóźniony, kurde.. - Gray nie zdążył dokończyć, bo dostał w twarz z pięści. Upadł z hukiem na podłogę i krzyknął. - KURNA, JAK JA CI ZARAZ...
- NIE DRZEĆ SIĘ JESTEŚMY W GOŚCI! - krzyknęła Erza.

- Jejku przepraszam cię za nich. - Lucy puściła Marcela i uśmiechnęła się nerwowo. - A-ale nie martw się, zdjęliśmy buty, nie powinni nabrudzić.
- A nie ma sprawy. - Mężczyzna machnął ręką w powietrzu. - Dawno się nie widzieliśmy. Próbowałem się z tobą skontaktować. Napisałem nawet do twojego ojca ale nei doczekałam się odpowiedzi...
- Mój ojciec nie żyje. - Lucy przerwała mu spokojnie.
Marcel spojrzał na nią niewyraźnie a uśmiech zszedł z jego twarzy.
- P-przepraszam. Nie widziałem..
- NIc się nie stało. Skąd miałeś wiedzieć.  Ale jak u ciebie?
- Jak widzisz całkiem nieźle mi sie powodzi. - Powiedział wskazując na ogród za oknem. - Urządziłem się po swojemu i wyszedłem na tym całkiem nie źle. Matka chyba do tej pory ma mi to za złe. No ale cóż to już jej sprawa.
- Właśnie jak tam sprawy z rodzicami?
- Więc.. - podrapał się po ramieniu. - Z matką po staremu. Ojciec zmienił się niesamowicie. Ale o tym opowiem ci potem. Co do nich... - zaczął powoli wskazując na turlających się po ziemi Natsu i Graya oraz nad sterczącą nad nimi Erze z Happym. - Czy... Znaaczy.. Oni są z tobą tak?
- Tak. To moi przyjaciele z Fairy Tail. USPOKÓJCIE SIĘ WRESZCIE! - krzyknęła. Natsu prawie natychmiast puścił Graya, który upadł na ziemie. Wymienili się tylko gardzącym spojrzeniem. - To jest nasz zleceniodawca. Jak się uspokoicie to może będzie w stanie wytłumaczyć nam co i jak.
- Miło poznać. - Erza delikatnie skinęła głową i usiadła przy stole. - Tak więc... Co do zlecenia..
- Tak tak. Zlecenie. Misja.. - Marcel zaczął zaglądać do małych szafek schowanych pod stołem. W każdej szufladce mieściły się przegródki z kolejnymi literami alfabetu. Mężczyzna zaglądnął do tej oznaczoną literą L i wyciągnął granatową teczkę. Otworzył ją i rozłożył ja na blacie. Były to kartki zapisane odręcznymi notatkami. Na boku jednej z kartek przyczepiony był żółty papierek. Wyciągnął ją i założył okulary, które do tej pory zwisały na jego kieszeni.  Wygładził ręka powierzchnie kartki i zaczął czytać.
- Dnia 22 marca.. to jest jakieś pół miesiąca temu zaginęła 9 letnia... Poprawka 8 letnia Lena Davon. Jest siostrzenicą poważnego przedsiębiorcy Falea Green... Przybył on parę lat temu do naszego miasteczka i zaczął tu jakieś inwestycje.. No i chyba nie wszystkim się to spodobało. - Znacząco podniósł wzrok znad okularów. - Zajmował się Leną ze względu na fatalny stan fizyczny jej matki. A teraz... Ktoś podchwycił to, że jest ona jego oczkiem w głowie. I... Wykorzystał to. Sprawdzicie co i komu nie pasowało w działalności Greena i odzyskajcie Lenę.
- I co to wszystko? - Natsu uśmiechnął się opierając łokcie o stół. - Nie zajmie nam to więcej niż 2 dni...
- Myślisz? - Marcel spojrzał na niego zsuwając okulary z nosa. - To super, ze mogę na was liczyć.
- Czemu właściwie się tym zajmujesz? -  spytał Gray siadając naprzeciw Marcela. - Przecież to nie twoje dziecko.
- Prowadzę taka drobna działalność charytatywną.
- To znaczy? - Happy usiadł na kolanach Erzy.
- Wynajmuje magów czy innych do szukania zaginionych osób... To wszystko.
- Wow jakie to szlachetne... - Lucy zaśmiała się i spojrzała na przyjaciół. - Nie ma co! Bierzemy się do pracy!
Natsu spojrzał na nią zdumiony.
- Od kiedy ty taka chętna do pracy? - spytał.
- Od kiedy trzeba pomagać ludziom.

*

Erza razem z Grayem przeglądali mapę którą dostali od Marcela. Zatrzymali się na niewielkim wzgórzu obok miasta gdzie postanowili odpocząć chwilę. Happy zasnął na plecakach które położyli oparte o skałki. Widoki były niesamowite. Na horyzoncie widzieli niewielkie jezioro a obok niego gorące źródła do których mieli zamiar wybrać się po misji. Lucy leżała na trawie i patrzyła w niebo. Bez większego celu. Poczuła się jak postać w książce, która gdy przychodzi dramatyczna chwila patrzy w gwiazdy. Tyle że ona wolała chmury. Powoli zamknęła oczy. To całe spotkanie z Marcelem ją wykończyło. Kiedy juz zasypiała z półsnu wyrwał ją jego głos.
- Nie śpij, Luce.
Otworzyła oczy. Nad nią pochylony stał Natsu z uśmiechem na twarzy. Jego włosy zwisały w dół, a szalik łaskotał ją po gardle.
- Nie śpię. - Mruknęła trąc knykciami oczy.  - Co tam?
- Dobrze. A u ciebie?
- U mnie też... - Powiedziała podnosząc się i siadając. Natsu usiadł obok niej
Przez dłuższą chwile siedzieli tak w ciszy, bez słowa. Spoglądał to na nią to na trawę. Lucy natomiast nie umiała podnieść głowy i spojrzeć mu prosto w oczy.
- Posłuchaj.. - Zaczęła
- Nie, to ty posłuchaj. - Natsu przerwał jej delikatnie. - Starajmy się robić tak, żeby wszystko było po staremu,okey? Boli mnie to, ze nie odzywamy się do siebie. NIe chce... Nie chcę się już kłócić ani nic. Przyznaj, ostatnie tygodnie to nie był nasz czas. Może czas to wszystko naprawić, hmm?
Lucy spojrzała w jego głębokie, zielone oczy. O mój boże, one były takie wspaniałe...
- Dobra. A wiec zgoda? - powiedziała uśmiechając się szeroko.
- Zgoda. - Powtórzył wysuwając do niej dłoń. Lucy jednak udała, ze tego nie zauważyła i przytuliła przyjaciela jak najmocniej potrafiła.
_______
Łapcie nowy rozdział! :3

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział V - Nie patrząc się na nią.

Są dni kiedy pogoda jakby stara się dopasować do humoru człowieka. Tak było tego dnia. Ciemne chmury leniwie płynęły blisko siebie, całkowicie zasłaniając niebo. Zbierało się na deszcz. Deszcz i burzę.
Lucy siedziała zgarbiona na fotelu, czekając aż reszta drużyny będzie gotowa do wyjścia. Palcami przeczesywała pasma włosów od skóry głowy aż po same końcówki. Ślepo gapiła się w podłogę, oddychając cicho i powoli.
Prawie nie spała tej nocy. Trzeba by było być ślepym, żeby nie zauważyć worów pod jej zaczerwionymi oczami. To po pierwsze. Po drugie chyba podczas krótkiego snu naciągnęła sobie jakieś ścięgno w szyi, bo ta bolała pomimo ciągłego masażu. Po trzecie poduszki tu były niewygodne i śmierdziały dymem tytoniowym. Po czwarte dzisiejsze spotkanie z Natsu.
Gdy tylko udało się jej wyciągnąć z łóżka Erze, postanowiła wziąć się za resztę. Powlokła się na balkon gdzie nocował różowowłosy razem z Happym. Odciągnęła zasłony i otwierając drzwi, weszła na kafelki, które formowały podłogę na balkonie. W rogu, między ścianą a donicą z aloesem, zauważyła go okrytego zielono czarnym kocem. Z samego początku stała nieruchomo, starając się oddychać jak najciszej, żeby tylko go nie obudzić. Jego usta były na wpół otwarte a brwi lekko zmarszczone. Oddech miał płytki i szybki. Prawa ręka, zgięta w łokciu, służyła mu za poduszkę. Lewa leżała bezwładnie zaraz koło jego twarzy. Szalki luźno zwisał mu z ramion opadając na kafelki, natomiast kurtka została zapięta tylko na 2 ostatnie od dołu guziki. Jego klatka piersiowa unosiła się u opadała w regularnych odstępach czasu. Lucy przyglądała mu sie tak przez dłuższą chwile. Badała wzrokiem każdą część jego ciała. Nigdy wcześniej nie umiała dostrzec jak słodko wygląda kiedy śpi.
Podeszła jeszcze kawałek i kucnęła zaraz koło jego ramion. Patrzyła na jego twarz. Patrzyła jak delikatnie wypuszcza powietrze z ust, jak niespokojnie marszczy brwi, jak co jakiś czas zaciska powieki.
Chyba zapomniała po co tu w ogóle przyszła.
Powoli podniosła swoja dłoń i palcami musnęła jego łokieć. Kurtka szeleściła cicho, kiedy przesuwała palce w stronę barku. Nawet nie zauważyła kiedy zaczęła pochylać się w jego stronę.
I właśnie wtedy, kiedy na policzku poczuła jego oddech, Natsu otworzył oczy.
Lucy zastygła bez ruchu. Nie mogła nawet ruszyć ręką.
- Co robisz? - usłyszała jego szeleszczący głos.
Zacisnęła wargi i cofnęła rękę.
- Nic.
- Lucy, odsuń się. - jego głos był cichy ale stanowczy. Przez chwilę nie była pewna tego co usłyszała.
- Co? - spytała głupio jakby nie mając pomysłu na cokolwiek innego, co mogłaby powiedzieć.
- Odsuń się. - powiedział głośniej. - Chcę wstać.
Gdy tylko dotarło do niej każde słowo, podniosła się szybko i zrobiła niepewny krok do tyłu.
- Chciałam cię tylko obudzić. - o mój boże, jak to usprawiedliwienie kiepsko brzmiało.
- Nie było to powodem, żeby mnie molestować.
- Co? - powiedziała mrugając szybko - KIedy ja nie... CO NIBY CZEMU-
- Nie krzycz. - mruknął nawet na nią nie spoglądając. - Po prostu.. Obudziłaś mnie, wypełniłaś swoje zadanie możesz wracać do siebie. Spoko dam sobie radę. - dodał uśmechajac się szeroko po czym ziewnął.
- N-nie krzyczę. Już wychodzę.
- Ok. - powiedział. Nie patrząc na nią wcale.
*

- Lucy! - Erza weszła po pokoju zakładając na siebie duży plecak. - Lucy, jesteśmy gotowi, możemy iść. Tak myślę..
Blondynka spojrzała na nią nieprzytomnym wzrokiem, prostując się w fotelu. Przetarła dłonią twarz, drapiąc się przy tym po policzku. Teraz widniał tam czerwony, niewielki ślad.
- Tak... Możemy iść. - Powiedziała masując się po szyi. Chryste, jaki sadysta dał tutaj takie poduszki...
Erza spojrzała na dziewczynę i przewróciła oczami. Zawsze to robiła, kiedy coś jej nie pasowało. Lucy znała ją zbyt długo, żeby wiedzieć, że zaraz usłyszy...
- Coś jest nie tak. - zaczęła, ale gdy zobaczyła proszący wzrok przyjaciółki natychmiast się wycofała. - No dobra... Jednak gdybyś chciała pogadać... Wiesz, może i nie wyglądam, ale jestem świetnym słuchaczem. w każdym razem się staram. - dodała uśmiechając sie smutno.
- Dzięki.. ale nie martw się, nic mi nie jest... Ja tylko... - Urwała gdy w drzwiach pojawił się Gray razem z Natsu. Ten parzył na nią zwykłym, pozbawionym jakichkolwiek emocji wzrokiem. Poczuła ukłucie w sercu.  - Cześć wam.
- Hej - Gray uśmiechnął się ziewając. - NIe chce nikogo pośpieszać, ale myślę, że powinniśmy już wychodzić, jeżeli chcemy zdążyć na umówione spotkanie.
- Tak, tak. Zgadzam się. - Erza przytaknęła i rozejrzała się po pokoju. - Happy moze nas ewentualnie tam podrzucić.
Zza zasłony wyleciał exceed i szybko zaprotestował:
- Chyba śnisz! Znaczy... - Przerwał widząc wzrok szkarłatnowłosej - Ja po prostu nie uniosę was wszystkich razem, szczególnie jeżeli chodzi o Lucy... Znaczy o twoją zbroje... Znaczy... Aaaaa, nie ważne... NIe dam rady..
- W takim razie pośpieszmy się.

Kiedy oddawali klucze do recepcji, Natsu czuł na sobie wzrok Lucy. Od ich ostatniej kłótni minęła już trochę czasu, ale ciągle dało się wyczuć napięcie jakie między nimi wzrastało. Tak bardzo chciałby z nią porozmawiać, ale przy tym tak bardzo bał się ponownej sprzeczki...

*

Jednym słowem pogoda była paskudna. Gdy tylko wstał i wyszedł na taras poczuł silny, chłodny wiatr. I jeszcze te ciemne chmury...
- Będzie padać... - mruknął i wrócił do pokoju zamykając drzwi.
Przejrzał się w lustrze. każdy włos w inną stronę. Typowe. Przyzwyczaił się. Chwycił niewielki, niebieski grzebień i przeczesał brązowe włosy. Niemal natychmiast wróciły one do właściwego ułożenia. Kiedy stał przed umywalką zauważył, że lustro jest lekko pęknięte z lewej strony. Nie przejął się tym specjalnie. Przemył twarz zimną wodą  i od razu poczuł się lepiej.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Wejść. - powiedział nie odrywając wzroku od lustra. Chyba powinien się ogolić. Witaj 3-dniowy zaroście!
Do pomieszczenia wszedł wysoki siwy mężczyzna. Ubrany był w idealnie uszyty, szary garnitur i wypastowane białe buty. Obok niego stała pulchna, blondynka o pełnych, bladych ustach. Trzymała w rękach pasek od jej bardzo jasnej sukienki i miętoliła go nerwowo w palcach. Chowała się nieśmiało za lokajem. We włosy wplecioną miała jaśniutką wstążkę. Mruknęła coś do mężczyzny wspinając się na palce. Ten tylko uśmiechnął się do niej.
- Magowie z gildii Fairy Tail przybyli, panie. - powiedział spokojnym, miękkim głosem. - Chcą otrzymać szczegóły co do zlecenia.
- Fairy Tail? - Mruknął sam do siebie dalej spoglądając w lustro. Nagle obrócił się do lokaja. - Fairy Tail? To gildia Lucy.
- Proszę? - mężczyzna spojrzał na niego niewyraźnie.
- Nie, nie. Nic. - Ten uśmiechnął się słabo i wrócił do mycia rąk i twarzy. Chwycił szczoteczkę do zębów i nałożył na nia trochę pasty. - Zaproś ich do salonu. Za parę minut powinienem być gotowy..

Fairy Tail? Wiec to oni przyjęli zlecenie.

*

Natsu... Lucy tak bardzo brakowało jego obecności przy niej. Co z tego, ze szedł zaraz koło niej. Czuła się jakby dzieliła ich ogromna przepaść. Bała się do niego odezwać. szczególnie po dzisiejszym poranku. Zorientowała się, że cała drogę wpatrywała się w niego be większego powodu. Tak bardo chciała z nim porozmawiać. Pośmiać się jak kiedyś.
Teraz nie umiała. Teraz się bała.

_________
Wróciłąm!
Wybaczcie, ze tyle mnie nie było. Nawet nie mam usprawiedliwienia. Po prostu.. Jakos nie myślałam o pisaniu nowych postów :c Mam nadzieję, ze mi wybaczycie! Dziękuje za czytanie rozdziału! Mam nadzieję, ze się podobało. Tak, tak. Wiem, ze rodział krótki, ale jest 23, a ja obiecałam sobie, ze dzisiaj dodam post! Zapraszam do komentowania ^^
Do zobaczenia!

piątek, 8 stycznia 2016

Miśki drogie!

To znowu ja.
Wybaczcie, ale... miałam za duzo spraw na głowie. Nowy rozdział pokaze sie juz niedługo!
Buziaki!
:*

czwartek, 25 czerwca 2015

KONKURS!

uwaga uwaga!
Od dzisiaj rusza wielki konkurs :3
Zasady są bardzo proste! Każdy może wziąć udział!

Zasady
A więc. Zadaniem każdego uczestnika konkursu jest zaproszenie jak największej liczny znajomych do odwiedzenia mojego bloga. Znajomy będzie miał za zadanie wpisanie się do księgi gości by potwierdzić swoją obecność na blogu. We wpisie proszę o skomentowanie mojego bloga (może być nawet pod względem wyglądu) oraz napisaniem pseudonimu osoby, która gu to przysłała c: Najlepiej tego z g-maila. Żeby jednak nie było za łatwo, proszę uczestników o potwierdzenie swojego uczestnictwa w konkursie poprzez wysłanie mi zgłoszenia na mój e-mail (ola.biro3@gmail.com)
I to wszystko! Osoba od której przyjdzie na mojego bloga najwięcej osób wygrywa! Zasady proste mam nadzieję ^^"

Nagrody:
  • MIEJSCE I - Manga Special A I + parę drobiazgów.
  • MIEJSCE II - Wybrane 2 przypinki + drobiazg
  • MIEJSCE III - Drogiazg.
Zapraszam do udziału w konkursie! :3
Potrwa on prawdopodobnie do 18 lipca. Wtedy dodam posta z wygranymi i poproszę zwycięsców o podanie mi adresu na który mam wysłać nagrody c: 
Na dzisiaj tyle. Wyczekujcie nowego rozdziału c:
KONKURS OTWIERAM! xd

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział IV - Wybacz, ale już o tobie zapomniałam.

- Lucy, źle wyglądasz. - zauważyła Erza wkładając walizkę na jedną z górnych półek w wagonie. - Jesteś chora?
Dziewczyna spojrzała na nią zaczerwienionymi oczami i zamrugała kilka razy. Leniwie ziewnęła i rozłożyła się w fotelu.
- Nie mogłam zasnąć.
NIe kłamała. Ostatnio nie miała czasu dla siebie więc zaległości w rozmyślaniu musiała nadrabiać późnymi godzinami. W sumie lubiła to, pomimo tego, że kolejnego dnia wyglądała jak brzydkie zombie. Męczyła się z myślami jedną noc, a potem przez dłuższy czas miała spokój.
- Ja też nie. - Erza usiadła koło Lucy. - Kiedyś czytałam ze fazy księżyca mogą  mieć zły wpływ na samopoczucie i sen. Może wczorajsza pełnia tak na nas zadziałała.
- Ej Natsu. Mam do ciebie sprawę. - blondynka spojrzała na chłopaka, który psychicznie przygotowywał się do podróży. - Zapomnij o naszej wczorajszej rozmowie.
Wbił wzrok w podłogę. Czemu miałby o tym zapomnieć? MIał zapomnieć o tym, że przez oststni miesiąc mało kiedy rozmawiali ze sobą bez krzyków? O tym, że czasami zaczynali traktować się jak powietrze?
- No spoki. Ale niech juz wszystko wróci do normy. - uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje białe zęby. - Gray masz może w razie czego jakieś woreczki?
- Nie gadaj, ze masz zamiar rzygać...! - chłopak odsuną się od przyjaciela z niewyraźnym wyrazem twarzy.
- Tu nie chodzi o to czy mam zamiar! Nie kontroluje tej klątwy! - krzyknął dramatycznie rozkładając się przy tym w fotelach. Jego noga niechcący wylądowała na twarzy Erzy... I wiadomo co było potem.
Taak.. Żeby wszystko już wróciło do normy. I wróci. Juz ona się o to postara.

*

- Jeszcze raz odwalicie taką scenę w jakimkolwiek publicznym środku transportu to obiecuje, że pokaże wam dlaczego nazywają mnie Titania! - Erza jako pierwsza wyszła z pociągu ciągnąc za sobą swoje torby.
- Ale ty właśnie im pokazałaś... Przywaliłaś tak, że nie jestem pewna czy siedzienia są całe.. - Lucy wyszła zaraz po niej uśmiechając się nerwowo. Bójka jaka rozegrała się w pociągu była.. dość głośna i nawet konduktor przyszedł żeby ich opieprzyć. Dorośli a jednak dzieci. Zaśmiała się.
- Luuucee.. - jęknął Natsu, próbując wydostać się z wagonu. "Na szczęście" otrzymał pięknego kopa od Graya i wyturlał się na peron. - TY PEDALE
- Pomogłem ci, debilu. MOże trochę wdzięczności. - chłopak zaśmiał się głośno i nawet nie zauważył jak Natsu bez chwili wahania wymierza mu mocnego kopniaka w brzuch. Pod wpływem ciosu zgiął sie w pół.  - JESTEŚ NIENORMALNY. MOJE JELITA...!
- Może przynajmniej nie będziesz miał problemów z zaparciami..- tym razem to Natsu otrzymał kosę w żebra.
- NIe chcę was martwić, ale tu nie ma jelit.. - Lucy próbowała jakoś delikatnie przerwać bójkę ale nikt nawet nie zwrócił na nią uwagi. - Nieważne.. MOŻECIE PRZESTAĆ?!

*

Pomimo tego, ze wysłał list już 2 tygodnie temu, nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Jakoś go to nie dziwiło, w końcu poczta nie należała do najlepszej metody komunikacji. Najlepszym wyjściem byłoby odwiedzenie jej tam gdzie mieszka, ale bał się jak może zareagować. Pewnie nie poznałaby go. Szkoda, że tak szybko o nim zapomniała. Bolało go to gdzieś głęboko w sercu - strata przyjaciela boli. A co dopiero, gdy przyjaciel zrywa wszelkie kontakty bez powodu. Chciała o nim zapomnieć? On nigdy o niej nie zapomniał, myślał o niej codziennie. próbował już wszystkiego, żeby wyrzucić ją z umysłu. Nie pomagało nic - nowe znajomości, przeprowadzka, zmiana stylu życia. Nawet przygody jednej nocy nie były wstanie nic zmienić.
Cholera.
Ktoś zapukał do drzwi. Leniwie podniósł się z fotela i wolnym krokiem wyszedł z pokoju. Spojrzał przez wizjer i zauważył listonosza. Odpiął łańcuch z drzwi i lekko je uchylił.
- Dobry. List do pana. - starszy mężczyzna z posiwiałym wąsem wyciągnął do niego rękę z listem. Uśmiechnął się do niego krzywo i już chciał trzasnąć drzwiami gdy usłyszał:
- E-e-e! Młody panie! Proszę zapłacić?
- Co? - spytał patrząc na listonosza jak na ostatniego debila. - List został opłacony znaczkiem.
- Niezbyt. - mężczyzna wskazał małą czerwona pieczątkę "płatne przy odbiorze" na niebieskiej kopercie. - "Płatne przy odbiorze" Widzisz pan.
- Dobra, czekaj pan.. - wyciągnął z kieszeni spodni sakiewkę  i wyją z niej 4 monety. - Proszę. Miłego.
- Wzajemnie.
NIebieska koperta. W takiej zawsze dawali sobie wiersze, które układali gdy nie mogli się spotkać. Pisali wtedy krótkie rymowanki i wymieniali się nimi co jakiś czas.
Spojrzał na lewy górny róg listu. Adres nadawcy.
LUCY HEARTFILIA.

Nożykiem otworzył kopertę i wyciągną biały, kwadratowy kawałek pergaminu. Miała bardzo ładne pismo. Odpisała mu. W końcu.
Zaczął powili czytać.

06.04.XXX
Hej.
Wiesz, ze jestem w Fairy Tail. Skąd?
U mnie dobrze, Mam dużo nowych przyjaciół. 
Wybacz, ale już o tobie zapomniałam.
A jak u ciebie?
Pozdrowienia
Lucy
Naprawdę? Tylko tyle? 
Zapomniała o nim?
Jacy przyjaciele?
Kto?
Minęło już dużo czasu odkąd ostatni raz się widzieli. A jednak.. Nie mogła tak po prostu  o nim zapomnieć. Jest tego pewien.

*

- Erza~! - Lucy stała nad łóżkiem szkarłatnowłosej i szturchała ja delikatnie w ramię. - Erza. Erza. Erzuuuś.. Wstawaj..
- Nie. - dziewczyna zakryła się kocem i obróciła plecami do przyjaciółki.
- Nie wygłupiaj się. Chociaż ty.. - ściągnęła z niej koc, na co Erza skuliła się na materacu. - Za godzinę jesteśmy umówieni na rozmowę ze zleceniodawcą. Gray, Natsu i Happy też dalej śpią. Muszisz mi pomóc ich budzić. 
- Ja chcę jeszcze spać. - dziewczyna powoli otworzyła oczy i zaspana spojrzała na Lucy. - Naprawdę trzeba wstawać?
- Geez, kobieto ile ty masz lat? Wstawaj, grubasie. 
Eza gwałtownie podniosła się z łóżka już w pełni rozbudzona. Posłała gniewne spojrzenie blondynce i burknęła.
- Nie wyzywaj mnie.
- O-ok, sorki. - Lucy cofnęła się o krok. - M-możesz mi teraz pomóc z facetami?
- Mogę. - ziewnęła, leniwie przeciągając się. - Gdzie oni są?
- Gray śpi w wannie a Natsu z Happym chyba jest na balkonie. Idę się przebrać, mam nadzieje, ze chociaż ciebie posłuchają. - dziewczyna zaśmiała się i wyszła z pokoju. 
To była męcząca noc. Nie mogli znaleźć domu zleceniodawcy, więc musieli jedna noc spędzić w hotelu. Najgorsze było jednak to, że zostały same lokale 2 osobowe. Obie z Erza zajęły po jednym łóżku, tym samym skazując resztę na spędzenie nocy w trochę gorszych warunkach.

Lucy znowu nie mogła spać. Coś ją gryzło. Może ten list. Może problemy finansowe. Może choroba MIstrza. Może Natsu.
"Zapomnij o naszej wczorajszej rozmowie." Sama nie wierzyła, że to możliwe. Chciałaby, zeby już wszystko było jak dawniej. Bez kłótni i napiętej atmosfery. Nie chciała, żeby ta przyjaźń się rozpadła. Chciała, żeby Natsu zawsze był przy niej. Żeby o niej nie zapomniał. 

_______
Z wielkim opóźnieniem, ale jest!
Mam nadzieję, że spodobał sie wam ten rozdział. Zostawcie komentarz i spodziewajcie się dalszej częsci histori do końca przyszłego tygodnia! ^^
MIlion przytulasków dla was i dzięki ze jesteście <3

PS!
Słuchajcie, wiem, że to głupie ale.. Znacie może jakieś osoby, które tak jak my kochają Fairy Tail i Nalu? Tak?
Proponuję zabawę. Konkursik mały. Ale to może nie teraz..
Post o konkursie dodam w niedzielę, a tym czasem proszę was o zastanowienie się, czy macie może jakieś osoby, które chciałyby mojego bloga przeczytać. Bo to będzie wam potrzebne do konkursu! :D

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział III - Sam na sam z myślami o niej.

Był zdenerwowany. Nie ukrywał tego, kiedy zabijał wzrokiem osoby który mijał na ulicy. Na litość boską, czemu tu musiało być tak dużo ludzi! Chciał coś rozwalić. Doszczętnie zniszczyć, zrównać z ziemią. Musiał się wyżyć. Musiał uwolnić swoją złość. Sam nie wiedział dlaczego tak nagle się zdenerwował. Lucy od dłuższego czasu zachowywała się dziwnie, ciągle coś jej nie pasowało. Ciągle się o coś czepiała, dosłownie o wszystko. Bo coś nie tak powiedział, bo nie tak spojrzał, bo nie zrobil tego co by chciał, żeby zrobił. Co było z nią nie tak?! 
Szedł koło kanału kiedy znowu ja zobaczył. Biegła wzdłuż ulicy, wyglądała na zmęczoną. Z daleka poznał ja tylko po skaczących blond włosach i specyficznym stylu. Zapomniała przyczepić do paska od spodni pokrowca z kluczami. To było dość dziwne, niecodzienne. Sam fakt, ze tak szybko biegła był.. jakiś taki inny.  
Jakoś nie miał ochoty się z nia teraz spotykać. 
- Natsu! - zawołała kiedy go zauważyła. - Natsu?
- Co? - spytał szorstko - Co ci?
- Raczej co tobie.. - poprawiła go marszcząc brwi. - Nieważne. Wracasz z gildii?
- Ta.
- Ale jesteś oschły! Jest jeszcze Mira?
- Chyba.
- Geez, coś sie stało?
- NIeeee, skąd. - przewrócił oczami. Chciał już iść do domu. - Jeżeli ci to nie przeszkadza to już pójdę bo się śpieszę.. 
Obrócił sie szybko i zaczął iść w swoją stronę. Jednak szybko się zatrzymał.
- Jesteś na mnie zły, prawda? - powiedziała cicho, ale na tyle głośno by ja usłyszał. 
Spojrzał na nia przez ramię. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.  Stała spokojnie, patrząc na niego swoimi brązowymi oczami. 
Nie wiedział co powiedzieć. Nie miał po co kłamać, ale też nie mógł tak po prostu powiedzieć jej jak bardzo jest wkurwiony.
- To nie tak.. - zaczął powoli - Ja po prostu.. mam złe dni.. zły dzień..
- Oboje mamy złe dni. Tego nie da się nie zauważyć. Od paru dni.. Czy nawet tygodni.. z każdą misją.. Chyba oddalamy sie od siebie. - powiedziała patrząc na niego ze smutkiem. 
- Co tak nagle.. - zaśmiał się cicho - To normalne, ze czasami się kłócimy..  
- Ale Natsu.. - zaczęła, ale on szybko jej przerwał. 
- Spokojnie, nie ma co się tak bardzo przejmować. Jutro będziemy miec lepsze humory.. Będzie lepiej, Lucy! Spokojnie..
Sam nie wierzył w to co mówił. Dobrze wiedział, że coś się dzieje. Coś co niekoniecznie mu pasowało. Cięgle chodził poddenerwowany, zły i wystarczyło jedno niewłaściwe słowo, żeby wybuchnął. "Okres masz stary!" podsumował kiedyś Gray po czym oberwał w zęby. 
- Skoro tak sądzisz.. Dobra... Do jutra, Natsu! - pożegnała się po czym pobiegła dalej. 
Nie chciał być na nią zły.

***

Kiedy Lucy dobiegła do gildii, zaczęła szybko rozglądać za Mirą. Stała tam gdzie zwykle, uśmiechnięta jak zawsze. Rozmawiała z Wendy chichocząc co chwila. 
- Mira! - zawołała Lucy szybko zmierzając w jej stronę. - Mira-chan, Mira, musisz mi pomóc!
- Co się stało, Lucy? - spytała białowłosa, odstawiając kufel na ladę. 
- Kto przynosił te listy, które Natsu mi dał? - imię chłopaka zdecydowanie za ciężko przeszło jej przez gardło. 
- Listonosz. - Mira spojrzała z uśmiechem na dziewczynę. Myślała, ze zażartowała. 
- Ugh, no tak.. Nic nie mówił? Nie trzeba było dopłacić za znaczek?
- Nic a nic, Lucy...
- Cholercia.. Dobra dziękuje za pomoc.. - Lucy chciała się oddalić do domu, ale Mira szybko ja zatrzymała. 
- A o co chodzi? 
- Bo jest sprawa... - powiedziała powoli wyciągając list z kieszeni spodni i podając go Mirze.
- Kto to? - spytała wskazując na niewyraźny podpis.
- To.. Ktoś ważny... Dla mnie..

***

Leżał na swojej kanapie patrząc się w sufit, Jedna rękę leżała na jego torsie, a druga zwisała swobodnie. Palcami delikatnie muskał guziki swojej kurtki. Były małe, okrągłe i matowe. Aż nie wierzył, ze zwraca uwagę na takie szczegóły. 
Oprócz tego, myślał o niej. Kiedy chciał szybko wyrzucić ja ze swojego umysłu, ona wracała, bardziej realna, jakby na wyciągnięcie ręki. Myślał o jej włosach, o jej uśmiechu, O tym jak uśmiecha się, gdy zrobi coś śmiesznego. Jak denerwuje sie na niego za każdym razem kiedy zrobi coś nie tak. Jak błyszczały jej oczy od łez, kiedy dzisiaj spotkał ją na ulicy. Źle czuł się z myślą, że jeszcze przed godziną był tak zły, ze nawet nie umiał jej pocieszyć. Miał ochotę coś sobie zrobić, za co jak źle ja wtedy potraktował, jak źle o niej myślał. Nie chciał jej ranić. Nie wyszło mu. MIała racje, było z nimi źle. 
Była mądra. Sprytna. Wesoła. Towarzyska. Dobra. Przyjacielska. Wspaniała. Wyrozumiała. Miła.
Cudownie się śmiała. Cudownie się denerwowała. Tak śmiesznie wtedy marszczyła nos. 
Oprócz tego była naprawdę ładna. Zadbane blond włosy, zawsze nienagannie ułożone w proste fryzury. Delikatny makijaż podkreślający jej dziewczęcą urodę. Duże zmysłowe oczy i ładne różowe usta. Idealne kształty. Duże piersi, szczupłe ramiona, delikatne i drobne dłonie. Zaokrąglone biodra, długie, ładne nogi. Nie była ani chuda ani puszysta. Była idealna. 
Znowu przyłapał się na tym, jak muskał się palcami po dolnej części brzucha.
Samotność źle na niego działała. Szczególnie kiedy był sam na sam z myślami o niej.
Wtedy budziło się w nim coś dziwnego. Coś okrutnego ale za razem przyjemnego. Coś co chciał ukryć nawet przed samym sobą. 
Czy to było coś dziwnego..?
Westchną cicho i przymknął oczy. Chciałby ją przeprosić. Był jej przyjacielem. Ona była jego przyjaciółką. Nie mogli siebie traktować jak powietrze. 

***
Może nie powinna tak bez słowa opuszczać domu. Z perspektywy czasu, było to głupie i bezsensowne. Takie szczeniackie zachowanie. Nie przemyślane decyzje, nie pasowały do niej. 
_________
Tada!
Troszkę krótki rozdział ale nie mam zbyt dużo weny. ^^"
Mam nadzieję, ze pomimo nie powalajacej na kolana długości posta - podobało wam się c:
Dziękuje za czytanie!
Za niedługo kolejny rozdział *v*

piątek, 1 maja 2015

Rozdział II - Jak dziecko...

Natsu spojrzał na dwie koperty, które dostał od Miry. Oba listy były dla Lucy.

Ta wróciła do gildii dopiero późnym popołudniem. Razem z Wendy weszły do Fairy Tail z rękami pełnymi zakupów. Jak zwykle przywitały się z Mirą i widząc machających do nich Natsu i Erze, od razu podeszły do ich stolika.
- Gdzie byłaś? - spytał Natsu jakby lekko poddenerwowany.
- Wybrałyśmy się z Wendy na mały kobiecy wypadzik na miasto. Odwiedziłyśmy parę sklepów - mówiąc to, Lucy podniosła papierowe torby, które trzymała w obydwu rękach - Potem jeszcze wstąpiłyśmy na jakiś mały deser do takiej niewielkiej knajpki i...
- Czemu nic mi nie powiedziałaś? - chłopak przerwał jej z wyraźnym rozdrażnieniem.
Erza spojrzała na niego zdziwiona. Rozumiała to, jak bardzo są ze sobą zżyci, ale wiedziała też, że Lucy mimo wszystko miała czasami dość infantylnego i głośnego zachowania Natsu. Czasami jedno wyjście bez niego, mogło być dla niej wielkim odprężeniem. Mogła spędzić czas z Wendy w spokoju, plotkując i zajmując się typowo dziewczęcymi sprawami. Z nim byłoby to niemożliwe.
- Jakoś nie przypominam sobie, żebym miała ci się z wszystkiego spowiadać. - odburknęła Lucy. Chyba miała prawo do prywatnego życia bez niego.. - A byłam ci do czegoś jakoś szczególnie potrzebna?
- Nic wielkiego... Nudziłem się. - dodał. - I gdyby nie Romeo to bym tu umarł. Po za tym, mam ci to przekazać - wyjął z kieszeni płaszcza dwie lekko pogięte koperty i wręczył je przyjaciółce. - Dostałaś jakieś 2 listy.
- Jeden od jakiejś laski - Erza wskazała na różową kopertę i dodała - a ten drugi nie ma nadawcy. Może ktoś podpisał się w środku, już na liście.
- Dobra, dzięki. - Lucy schowała listy do skórzanej torebki i zwróciła się do Natsu. - W ramach  rekompensaty możemy jutro wybrać się na jakąś drobną misję czy coś. Nic dłuższego, jestem trochę zmęczona ostatnimi wydarzeniami. Jutro postaram się przyjść wcześniej. Wybierzemy coś na spokojnie... Może być? Możemy zabrać też Erze, Wendy i Graya...
- Ja sobie odpuszczę.. - Wendy uśmiechnęła się niepewnie. - Obiecałam Carli, że spędzimy cały jutrzejszy dzień razem gdzieś na plaży..
- Nie ma sprawy. To jak Natsu?
Chłopak spojrzał na Lucy niepewnie. To nie tak, ze był zły. Po prostu ciągle miał nadzieję, że Lucy za chwilę przyjdzie i będą mogli spędzić trochę czasu z innymi.
- Mi to pasuje. - odpowiedział po chwili namysłu - Może pomóc ci z tymi zakupami?
- NIe, spokojnie. - mruknęła Lucy podnosząc torby - Dam sobie rade. SAMA. To do jutra.
***
- Czemu nie wzięła mnie ze sobą...? - jękną Natsu padając na stół, tuż koło łokcia Erzy. - NIe chciała mnie tam, czy jak...
- Wiesz, Natsu... - Zaczęła niepewnie. - To nie tak, że Lucy nie chciała tam z tobą iść... Tu bardziej chodzi o to, że chciała sobie trochę odpocząć i wybrać się z Wendy na typowo babski wypad... Wiesz o co chodzi. 
- Na jedno wychodzi. Chce odpocząć ode mnie, nie?
- Lucy po prostu... Widzi w tobie wiecznego dzieciaka, głośnego dzieciaka. MOże potrzebowała chwili spokoju.. 
- Lucy widzi mnie jako dzieciaka? - chłopak podniósł wzrok na Erzę. Coś w tym było. Blondynka od pewnego czasu często wtrącała zwroty typu "jak dziecko.." czy "przestań być taki dziecinny" w jej wypowiedzi.. 
- Oczywiście nie przeszkadza jej to tak bardzo.. - Erza szybko próbowała się poprawić ale Natsu przerwał jej. 
- Dobra. Niech jej będzie. Wielka dorosła mi się znalazła.. Ugh... - jęknął i wstał od stołu, szybki ruchem odsuwając się a krześle. - Ide do domu... Powiedz Happy'emu, że już poszedłem.
Szkarłatnowłosa przytaknęła i odprowadziła chłopaka wzrokiem do drzwi. Trudny okres w ich życiu. Od paru dni atmosfera była dość napięta i nie wiele wystarczyło by między Natsu a Lucy rozpoczęła się jakaś kłótnia. Razem z Grayem i Wendy próbowali złagodzić tą sytuację, ale to była walka z wiatrakami. Nic nie pomagało. Postanowili się więcej nie wtrącać i pozwolić by dogadali się sami. Wydawało im się, ze ten plan będzie dobry.

***

Lucy rzucając torby w kąt pokoju opadła zmęczona na łóżko. Była wyczerpana. Cały dzień na mieście, a teraz jeszcze Natsu. Zaczynał ją już poważnie denerwować. Wtrącał się w nie swoje sprawy. Był taki.. taki dziecinny. Było to śmieszne i przyjemne ale do czasu. Teraz zrobiło się uciążliwe.
Wyciągnęła z torby listy. Jeden z nich, ten w różowej kopercie był od jej przyjaciółki. Podróżowała ona po świecie i co jakiś czas wysyłała Lucy sprawozdanie na temat nowo-poznanych ludzi i kolejnych odwiedzonych miejscach. Odłożyła go na potem. Jak się uspokoi to go przeczyta. Natomiast interesował ja drugi list. Od kogo był. Rozcięła kopertę specialnym nożykiem i wyciągnęła pergamin złożony na pół. Powoli zaczęła czytać. Słowa przechodziły przez jej głowę z szumem. Z każdą linijką oczy otwierały jej się szerzej. Serce zaczęło być drobinę mocniej i szybciej. Gdy doszła do ostatniego słowa jakim był podpis nadawcy, odłożyła delikatnie list na mały stolik. Siedziała jeszcze chwilę w szoku bez ruchu. Po chwili lekko pochyliła się i oparła brodę na Knykciach. Szybko jednak wstała i wybiegła z domu. Musiała iść do gildii. MIała nadzieję, że Mira jeszcze tam będzie. I.. nie wierzyła, że o tym pomyślała.. ale akurat teraz przydałby się Natsu.
List upadł na podłogę.
Poplamiony był w większości atramentem, a niechlujne pismo trudno było odczytać.

To znowu ja. Mam nadzieję, ze jeszcze mnie pamiętasz.
Nie wiem jak ty, ale ja się stęskniłem. Już niedługo znowu się zobaczymy...
...
...

_________________________________________________
Tak więc to tyle na dziś. Rozdziały będą pojawiać się coraz częściej <3
Dziękuję, ze jesteście. 
Mam nadzieje, ze sie podobało c:
Hyhy od kogo ten list? Co w nim takiego było, że Lucy pilnie musiała wrócić do gildii i spotkać się z Mirą..? Dowiecie się już w następnym rozdziale.. c: