piątek, 30 listopada 2012

"Przecież nie zostawię cię tutaj samej w takim stanie!" Rozdział 5

Gray wskazał na lewe ramię Natsu:
- Stary co ci się stało? - spytał.Popatrzyłam tam gdzie wskazywał Gray. Na ręce Natsu widniała ogromna rana.- A to nic... Jak szukałam Happy'ego w lesie zaatakowało mnie coś...- Czemu nic nie powiedziałeś?! Przecież to strasznie głęboka rana!- To nic poważnego...Pobiegłam do łazienki po apteczkę i opatrzyłam ranę.- Następnym razem mów o takich rzeczach, głupku - powiedziałam uśmiechając się.
Starałam się nie patrzeć w oczy Erzie i Grayowi. Wiedziałam co sobie o nas pomyśleli. Wydało się.
- Przykro nam z powodu twojej przyjaciółki, Lucy.. - powiedziała Scarlet cicho.
I nagle, znów miałam ochotę płakać. Kiwnęłam tylko głową i usiadłam na łóżku obok Natsu. Ten popatrzył na mnie a potem na pozostała dwóję. Obydwoje mruknęli coś do niego. Poczułam nagle przypływ ciepła. Dragneel przytulił mnie nie zważając na stojących obok Graya i Erze. Z oczu poleciały mi łzy.
- Nie, no Lucy! Nie rozklejaj mi się tu znowu! - Powiedział Natsu ocierając mi policzek. Uśmiechnęłam się niepewnie. 
- Wiecie co... - zaczęłam - Jeżeli chcecie to idźcie.. Ja sobie chyba dzisiaj odpuszczę...
Wszyscy popatrzyli na mnie z niewyraźnymi minami.
- Przecież nie zostawię cię tutaj samej w takim stanie! - powiedział Smoczy Zabójca wstając - Możecie jeszcze przecież kogoś zaprosić, nie? A ja bym został..
- Jeżeli chcesz.. Może Juvia się zgodzi.. Co ty na to Gray? - spytała Erza.
- Spoko... Ale trzeba uważać.. Nie jestem pewien jak zareaguje na tą propozycję...
W mojej wyobraźni pojawił się obraz płaczącej ze szczęścia Juvi. No w końcu Idzie na misje z Gray'em.
- Dobra.. to my już pójdziemy. Trzymajcie się! - Zawołali wychodząc z mojego domu.
Siedziałam skulona na łóżku. 
- Nie czuje się najlepiej.. - Powiedziałam  sięgając po termometr - Zmierzę sobie temperaturę.
Po chwili wyciągnęłam termometr z pod pachy.
- 39.9... - szepnęłam kładąc się na łóżku.
- To dobrze czy źle? - spytał chłopak głupio.
- Źle.. Bardzo źle... W moim przypadku... Pójdę się umyć. potem się położę...
Poszłam do łazienki. Lekko kręciło mi się w głowie...

*
Dalszym narratorem tej części opowiadania będzie Natsu. Miłej lektury! 
*

Usiadłem na łóżku czekając aż Lucy wróci z łazienki. Wpadłem na pomysł zrobienia okładów gdy wróci. Pobiegłem do kuchni. Gdy już chciałem zrobić kompres usłyszałem huk dochodzący z łazienki.
- Lucy co się stało? - spytałem podchodząc do łazienki lecz nikt mi nie odpowiedział.
- Lucy? - spytałem ponownie. Cisza.
- Może powinienem wejść tam..- zastanawiałem się - Nie! Nie mogę. A co jeśli... Ona.. Jest.. Nie ! nie wejdę tam! A co jeśli jej się coś stało? - jedna taka myśl zmieniła całą moją decyzje.
Powoli otwarłem drzwi od łazienki przymrużając oczy, by w razie czego je zamknąć. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Na kafelkach leżała nieprzytomna Lucy i jakby tu powiedzieć... Nie była całkiem ubrana. Oblałem się rumieńcem lecz co miałem zrobić? Zostawić ją tu tak? To nie wchodziło w grę. Próbowałem ją ocucić. Bo chwili Lucy mruknęła coś. Kiedy był już przytomna delikatnie podniosłem ją i położyłem ją w łóżku opatulając kocem.  Usiadłem koło niej i przypatrywałem się jej. Po chwili usłyszałem ciche:
- Natsu...
Szybko popatrzyłem na nią. Oczy miała otwarte i wpatrywała się we mnie.
- Co się stało? - spytała.
- Zemdlałaś w łazience. - powiedziałem nachylając się nad nią.
- W łazience? - spytała siadając na łóżku okrywając się kocem - Chwila.. W takim razie ja jestem... - otworzyła szeroko oczy po czym krzyknęła rumieniąc się - Nie patrz na mnie! Nie patrz! Zamknij oczy! Musze się ubrać!
- Daj spokój, Lucy. Teraz musisz odpoczywać i leżeć a nie stroić się! I tak przecież nie zamierzam nic robić...
- Hantai (jap. zboczeniec) - mruknęła rumieniąc się i chowając się pod kołdrę. - Podaj mi ten sweter  - powiedziała wyciągając palec spod koca i wskazując na jedną z wielu półek.
Szybko podniosłem sweter i przyniosłem go Lucy.
- To ja pójdę zrobić herbatę... - powiedziałem wychodząc z pokoju. Zagotowałem wodę i zalałem nią listki herbaty. Napój rozlałem do filiżanek. Zaniosłem je do sypialni Lucy. Herbatę postawiłem na stoliku i znowu usiadłem obok ubranej już dziewczyny.
- Jak się czujesz?
Nie odpowiedziała tylko zakryła się po uszy kocem by ukryć rumieniec jakim się oblała, lecz ja go zauważyłem. Uśmiechnąłem się do niej.
- Prześpij się Lucy. Musisz dużo odpoczywać.
- Hai (jap. coś w stylu 'tak').
Po kilku godzinach czuwania, ja również zrobiłem się senny. Położyłem się koło dziewczyny i przytuliłem ją.
- Dobranoc, Lucy. - szepnąłem całując ją w policzek.


Rany tak szybko się nie goją. - rozdział 4

- No wiecie, jeżeli spicie razem przytuleni i całujecie się to chyba oznacza jedno. - powiedziała Mira uśmiechając się.
- Chwila, niby kto ci tak powiedział? - spytał chłopak oburzony
- Happy.
- Powiedział ci!? - wrzasnęłam.
- Powiedział całemu Fairy Tail. - Mira zaśmiała się.
Natsu wyglądał jakby miał wyjść z siebie.
- Jak znajdę tego skuwysyna...
- Natsu! - Krzyknęłam.
Ale jego już nie było. Pewnie poleciał szukać Happy'ego. Cóż mi zostało. Nie miałam ochoty siedzieć w towarzystwie ludzi uznających mnie i Natsu za parę. Poszłam do domu.

Ludzie chodzili po ulicach wte i wewte. Kupowali słodycze przy straganach, rozmawiali z innymi. Dzieci wesoło biegały. Jedynie ja szłam przez ulice gapiąc się w ziemie, nie rozmawiając z nikim. 
- Może faktycznie go kocham, ale parą nie jesteśmy! - wrzasnęłam wchodząc do domu i zamykając drzwi. Cały dzień obijałam leżąc na łóżku i pisząc moje opowiadanie. Gdy nadeszła noc umyłam się i poszłam spać.
Rano gdy obudziłam stwierdziłam, że nie będę się przejmować ludźmi przekonanymi o tym, że razem z Natsu jesteśmy parą. Ubrałam się i w świetnym humorze pobiegłam do gildii.
-Witaj Lucy! - przywitała się Mira
- Cześć.. Mira mam pytanie... - zaczęłam - Wiesz może co się stało wczoraj Lisannie?
Barmanka usiadła koło mnie przy ladzie i szepnęła:
- Jest zazdrosna o Natsu. Kiedy Happy jej opowiedział o was....
- Cholera. Co z nią?
- Leży w domu od wczoraj i płacze.. Ale nie przejmuj się nią. Przejdzie jej. A ty z Natsu tak słoooodko razem wyglądacie!
Zarumieniła się i zaprzeczyłam.
- A tak w ogóle wiesz może gdzie jest Natsu? 
- Kiedy ostatnio wyszedł z gildii już nikt go nie widział.
Zaczęłam się martwić. To do niego było niepodobne. Całe dnie przesiadywał w Fairy Tail i a to kłócił się z Gray'e, a to wygłupiał się razem z Happym.
Wtedy podeszła do mnie Levy.
- Lu-chan, jak tam z tobą i Natsu? - spytała uśmiechając się
- Levy przynajmniej ty mi uwierz , że my nie jesteśmy razem!
W tym momencie drzwi do gildii otworzyły się. Do Fairy Tail weszła dziewczyna ubrana w czarną sukienkę.
- Przepraszam, czy jest tu Lucy Heartfilia?
Wszyscy popatrzeli na mnie. Podeszłam do dziewczyny.
- Tak to ja. O co chodzi? - spytałam.
- Mam złe wieści. - powiedziała schylając głowę.
- Co się stało?
- Akane Kitto. Znasz ją prawda?
- Tak... - zaczęłam - była moją przyjaciółką zanim tu dołączyłam. Co z nią.
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy.
- Nie żyje.
Otworzyłam szeroko oczy. W gildii zapanowała idealna cisza. Wszyscy wpatrywali się we mnie. Stałam jak sparaliżowana. Do oczy napłynęły mi łzy. Moja droga przyjaciółka... Nie żyje. Zapłakana wybiegłam z gildii. Na dworze padał deszcz. chciałam być teraz sama. Weszłam do mojego domu. Zobaczyłam śpiącego w moim fotelu Natsu. Podbiegłam do niego i zapłakana przytuliłam go. On się obudził.
- Czołem Lucy.. - przywitał się otwierając oczy - Zaraz. czemu płaczesz?!
Nie odpowiedziałam. Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę a potem przytulił mnie.
- Lucy, nie płacz. Co się stało?
Kiedy uspokoiłam się opowiedziałam mu całą historię z Akane. Patrzył ma mnie, a gdy skończyłam, przytulił mnie i szepną.
- Lucy, wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży.
Arigatou (jap. dziękuję) - powiedziałam.
- Za co? - Spytał
- Za to, że jesteś przy mnie. - szepnęłam.
Natsu uśmiechną się do mnie. Delikatnie złapał mnie za podbródek i przybliżając swoją twarz do mojej, pocałował mnie. Usiedliśmy na łóżku. Przytulił mnie mocno i powiedział:
- We mnie zawsze będziesz mieć wsparcie, Lucy. Jeszcze raz pocałowaliśmy się.
Wtedy do pokoju wpadła Eraz i Gray. Szybko oderwaliśmy się od siebie.
- Co do... - Zaczął Gray.
- Czy wy....? - powiedziała Erza z szeroko otwartymi oczami.
Siedzieliśmy na łóżku cali czerwoni. Gapiłam się w podłogę. Erza ciągle próbowała coś powiedzieć, a Gray tylko patrzył raz na mnie raz na Natsu. Pierwszy odezwał się Smoczy Zabójca.
- Więc.. no tego.. co chcieliście.
Erza otrząsnęła się z szoku i ciągle ze zdziwioną miną powiedziała:
- Bo myśmy chcieli iść z wami.. na misję.. Ale widzę... że jesteście zajęci.
- Eee.. Nie nie nie... Powiedziałam szybko.
Gray wskazał na lewe ramię Natsu:
- Stary co ci się stało? - spytał.
Popatrzyłam tam gdzie wskazywał Gray. Na ręce Natsu widniała ogromna rana.
- A to nic... Jak szukałam Happy'ego w lesie zaatakowało mnie coś...
- Czemu nic nie powiedziałeś?! Przecież to strasznie głęboka rana!
- To nic poważnego...
Pobiegłam do łazienki po apteczkę i opatrzyłam ranę.
- Następnym razem mów o takich rzeczach, głupku - powiedziałam uśmiechając się.

czwartek, 29 listopada 2012

HAPPY! - rozdział 3


- Nie śpisz jeszcze, Lucy? - spytał
- Spałam ale Happy mnie obudził... W każdym razie ja idę jeszcze spać...
-Ok. Dobranoc.
I znów zasnęłam. Dziwny sen o Lisannie i wydaleniu mnie z gildii powrócił.Tym razem pojawili się w nim jeszcze Gray i Erza, którzy stwierdzili, że jestem naprawdę żałosna, myląc, że długo ukryję tak straszny czyn.
Obudził mnie jakiś szelest w namiocie. Leniwo otworzyłam oczy i zobaczyłam wiszącego nade mną w powietrzu Happy'ego ze zdziwioną twarzą.
- Coooo?! - Pisną.
- Cześć Happy - przywitał się zaspany Natsu.
- Coo wy robicie? - spytał kot robiąc jeszcze bardziej zdziwioną minę.
Dopiero teraz zrozumiałam o co mu chodzi. Natsu obejmował mnie od tyłu na wysokości bioder.
- Co, co? - spytał głupio chłopak, po czym patrząc na swoje ręce, zarumienił się i zaczął tłumaczyć:
- No.. . Bo ja.. eeee.. W każdym razie.. My.. Znaczy ja...
Exceed patrzył się na nas przerażony.
- Czy wy właśnie... - Zaczą ale przerwałam mu:
- NIE! Nie, nie, nie! Nic z tych rzeczy!
Natsu szybko mnie puścił i odsunęliśmy się od siebie jak tylko się dało.
- Och nie tłumaczcie się. - powiedział Happy uśmiechając się pod nosem. - Wy luuuubicie się!
- Nie! - krzykną Natsu - to znaczy tak! Nie! To znaczy nie!
- Happy, lubimy się ale nie w tym sensie. - powiedziałam spokojnie wstając.
- Już ja was znam. A teraz pakujcie się. Podczas mojej warty złapałem tego zwierzaka, którego szukamy...
Gdy szliśmy z powrotem do gildii ja i Natsu staraliśmy się iść jak najdalej od siebie. Exceed i tak co jakiś czas podśpiewywał "Zakochana para. Lucy i Natsu", wtedy chłopak rumienił się i głośno zaprzeczał.
Kiedy dotarliśmy do Fairy Tail, pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie.

*

Następnego dnia gdy weszłam do gildii wszyscy się na mnie patrzyli, uśmiechali się do mnie pomrukiwali coś radośnie między sobą. Jedynie Lisanna siedziała przy ladzie i płakała. Podeszłam do niej i spytałam:
- Czy coś się stało?
- Nie nic - powiedziała uśmiechając się sztucznie przez łzy. Po chwili wybiegając z gildii wpadła na Natsu. Spojrzała na niego zapłakana a potem wybiegła z Fairy Tail wpadając w jeszcze większą histerie.
- Co się jej stało? - spytał chłopak podchodząc i siadając koło mnie.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
Wtedy podeszła do mnie Mira.
- Wiedziałam, wiedziałam kochani!
Popatrzyłam sie na nią głupio i spytałam:
- Co wiedziłaś?
Barmanka uśmiechnęła się szeroko.
- Że się kochacie!
W tym momencie zakrztusiłam się sokiem, który piłam a Natsu wstał i oboje krzyknęliśmy:
- CO!?
- No wiecie, jeżeli spicie razem przytuleni i całujecie się to chyba oznacza jedno. - powiedziała Mira uśmiechając się.
- Chwila, niby kto ci tak powiedział? - spytał chłopak oburzony
- Happy.
- Powiedział ci!? - wrzasnęłam.
- Powiedział całemu Fairy Tail. - Mira zaśmiała się.
Natsu wyglądał jakby miał wyjść z siebie.
- Jak znajdę tego skuwysyna...
- Natsu! - Krzyknęłam.
Ale jego już nie było. Pewnie poleciał szukać Happy'ego. Cóż mi zostało. Nie miałam ochoty siedzieć w towarzystwie ludzi uznających mnie i Natsu za parę. Poszłam do domu.

Smutek i szczęście.


Kiedy wróciliśmy do gildii, musiałam o tym komuś opowiedzieć. "Wiedziałam, że on coś do ciebie czuję" - powiedziała Wendy gdy powiedziałam jej to. 
- Tylko nie mów tego nikomu, dobrze? - spytałam po chwili.
- Dobrze - odpowiedziała Wendy uśmiechając się do mnie szeroko.
Rozglądnęłam się w okół siebie. Cana jak zwykle siedziała z beczułką wina przy ladzie, którą szorowała Lisanna. Mirajane roznosiła drinki innym członkom gildii. Juvia jak zwykle łasiła się do Gray'a. Jednak swoje spojrzenie zatrzymałam na Natsu. Siedział z głową opartą o stolik. Nie miałam odwagi podejść. Swe kroki skierowałam ku ladzie. Usiadłam na stołku i poprosiłam Mire o coś do picia.
- Cześć Lucy - przywitała się Lisanna podchodząc do mnie ciągle czyszcząc blat. - Co u ciebie?
- Może być... - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Lucy, nie wiesz może co się stało Natsu? Odkąd tylko wróciliście z misji jest jakiś taki cichy. To do niego niepodobne...
Spojrzałam przez ramie na stolik przy, którym siedział młody Dragneel. W tej samej chwili on popatrzył na mnie. Odwróciłam się czując, że się rumienie.
- Czy ja wiem... - Już chciałam powiedzieć Lisannie o wczorajszym zdarzeniu, ale przypomniałam sobie, co ona tak naprawdę czuje do niego. - Dobrze... ja już będę musiała się zbierać. Do zobaczenia! - Krzyknęłam do wszystkich na pożegnanie wybiegając z gildii.
- Cholera... Ale głupio wyszło - myślałam wchodząc do domu. 
Szybko umyłam się, zjadłam coś i położyłam się do łóżka. Miałam strasznie dziwny sen. Lisanna oskarżała mnie o romans z Natsu, zostałam wydalona z gildii, ponieważ, jak stwierdził mistrz, popełniając takie zbrodni,e nie mogę dalej tu zostać. Obudziło mnie stukanie, które dochodziło z kuchni. Powoli wstałam z łóżka, założyłam szlafrok i poszłam sprawdzić co się dzieje w kuchni. 
- Natsu, Happy! Co wy tu do jasnej cholery robicie!? - Wrzasnęłam oburzona widząc w mojej kuchni Dragneela i niebieskiego kota, krzątających się po kuchni.
- Hej Lucy! - przywitał się chłopak - Właśnie szukaliśmy cię!
- Aye! - dopowiedział Happy - Sprawdzaliśmy już w łazience i kuchni ale ciebie tu nie było.
- Czy to nie oczywiste, że śpię w sypialni!? - Krzyknęłam oburzona - Czego chcecie?!
- Chcieliśmy cię zaprosić na misje. - Powiedział Natsu pokazując mi kartkę ze zleceniem. A brzmiało ono tak: "Za odnalezienie niebywale rzadkiego zwierzęcia Kokanko, mieszkającego w górach, nagroda : 1 000 000 klejnotów.
- Wow! 1 000 000 klejnotów?! Już się pakuje i zaraz idziemy!
- Wiedziałem, że się zgodzi - szepną Happy, lecz ja i tak go usłyszałam. Kilka godzin później, po żmudnych poszukiwaniach Kokanko postanowiliśmy rozbić obóz. Znaleźliśmy całkiem dużą grotę, w której rozłożyliśmy namiot. Zaczęło się ściemniać. Natsu razem z Happym nazbierali drewna, a potem rozpalili ognisko. Pomimo rozpalonego ognia, telepałam z zimna. Pierwszy zauważył to Natsu.
- Lucy, co ci jest? - spytał
- Z-z-zimn-no... - powiedziałam cała się trzęsąc.
Chłopak wstał podszedł do namiotu, z którego wyją niebieski koc a potem opatulił mnie nim.
- Dz-dzięki.. - powiedziałam chodź koc wcale nie ogrzał mnie.
- Nie ma sprawy!
Siedzieliśmy jeszcze chwile przed ogniskiem jedząc kanapki (w przypadku Happy'ego z tuńczykiem). Kiedy zrobiło się całkiem ciemno Natsu powiedział:
- Happy, Lucy! Idźcie się położyć. Za jakieś 2-3 godziny zmienimy się, nie Happy?
- Aye! - odpowiedział Happy po czym wszedł do namiotu.
Kiedy ja także miałam tam wejść Dragneel powiedział:
- Dobranoc, Lucy.
- Dobranoc Natsu - odpowiedziałam ziewając.  Bardzo szybko zasnęłam. Obudził mnie Happy wychodzący z namiotu by zastąpić Smoczego Zabójcę na warcie. Usiadłam ciągle opatulona kocem. Usłyszałam jakieś ciche rozmowy chłopaków na zewnątrz, po czym do namiotu wszedł Natsu.
- Nie śpisz jeszcze, Lucy? - spytał
- Spałam ale Happy mnie obudził... W każdym razie ja idę jeszcze spać...
-Ok. Dobranoc.
I znów zasnęłam. Dziwny sen o Lisannie i wydaleniu mnei z gildii powrócił.



środa, 28 listopada 2012

"Wiedziałam, że on coś do ciebie czuje" - rozdział 1

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Ja, Lucy Heartfilia, spędzałam tą ostatnią noc na misji w namiocie, który razem z Erzą, Carla i Wendy rozbiłyśmy na przeciw namiotu Natsu, Gray'a i Happy'ego. Tego dnia tyle się działo! Złapaliśmy złodzieja, który miał zamiar ukraść jeden z najcenniejszych obrazów we Fiore. Wynagrodzenie było wystarczające by pokryć czynsz za mieszkanie, którego jeszcze nie zapłaciłam. Męczyła mnie bezsenność. Nie wytrzymałam. Powoli, by nie obudzić innych, wyszłam z namiotu i usiadłam przy przygasającym już ognisku. Gdzieś w oddali słychać było pohukiwanie sowy. Noc była spokojna. Drzewa otaczające nas szumiały cicho. Usłyszałam czyjeś kroki. Instynktownie położyłam rękę na biodrze, gdzie zwykle trzymam pas z kluczami. Poczułam ukłucie strachu w sercu. Klucze zostawiłam w namiocie kiedy szłam spać. Przestraszona odwróciłam się, by zobaczyć czyje kroki słyszałam. Odetchnęłam z ulgą. Zobaczyłam znajomą mi dobrze sylwetkę.
- Nie strasz mnie tak, Natsu. - Powiedziałam odwracając się w stronę ogniska opatulając się kocem.
- Sorki, nie chciałem - odpowiedział Natsu siadając obok mnie.
- Ty też nie możesz zasnąć?
- Taaa. Happy z Gray'em strasznie chrapią.
Zaśmiałam się cicho. Natsu popatrzył na mnie i uśmiechną się. Spojrzał w niebo.
- Jestem śpiący, a jednak zasnąć nie umiem... Czemu muszę dzielić namiot z kimś takim jak ten lodowy idiota?! Ostatni raz jadę na jakąkolwiek misję z tym.. tym...!
- Zawsze tak mówisz. - powiedziałam uśmiechając się do niego, a on do mnie.
Zapadła niezręczna cisza. Sowa przestała huczeć. Nawet drzewa nie były kołysane przez wiatr. Natsu przerwał to.
- Co ta Juvia w nim widzi? Przecież to palant. 
- Przestań tak mówić. - pouczyłam go.
- Bo co?! Może go broniydbry...- Krzykną ale zasłoniłam mu usta ręką.
- Nie drzyj się tak!
- Zostaw mnie! - powiedział przez zęby zdejmując moją dłoń z jego ust.
I znów ta cisza. Natsu odwrócił się do mnie plecami. Poczułam się winna. Nie powinnam tak się zachować..
- Hej, Natsu? - zaczęłam siadając bliżej niego - Jesteś na mnie zły?
Chłopak spojrzał na mnie przez ramię. Potem usiadł znów normalnie i opierając się o duży kamień powiedział:
- Nie. Nie potrafię się na ciebie gniewać, Lucy.
Powiedziawszy to  obją mnie jedną ręką. Poczułam się trochę niezręcznie.
- Przestań.. Czuję się głupio - powiedziałam strącając jego rękę z ramienia.
- Czemu? Jesteśmy przyjaciółmi nie?
Nie odpowiedziałam, tylko wpatrywałam się głupio w ziemię. 
- No bo lubisz mnie, prawda? - Spytał patrząc się na mnie z lekkim zdziwieniem.
- No pewnie. Na-Nawet..
- Co nawet?
Poczułam, że się rumienie.
- N-Nawet .. bardzo. - powiedziałam spoglądając na niego.
- I ja ciebie też. - stwierdził uśmiechając się do mnie serdecznie. - Ale.. 
- Co ale? - spojrzałam na niego ze strachem.
- Powiedział bym to inaczej. - Przysuną się bliżej mnie i patrząc się mi w oczy cicho powiedział: Lucy, ja .. Kocham cię.
Po tych słowach zbliżył się jeszcze bardziej i nie zważając na moją pełną zdziwienia twarz, obejmując moje ciało.. Pocałował mnie. To było cudowne uczucie. Poczułam się jak jeszcze nigdy. Nie wiedząc czemu byłam szczęśliwa. Po tej cudnej chwili ciągle przytulając mnie wyszeptał:
- Nie mogłem tego dłużej w sobie tłumić. To było zbyt silne... Wybacz...
- Czy... Czy on mnie pocałował?! - spytałam samą siebie w myślach.
Natsu puścił mnie powoli. Usiadł spoglądając w ziemię. Zobaczyłam, że się rumieni. Zrozumiałam. Ja też go kochałam. Ciężko było mi to sobie uświadomić. 
Przytuliłam go i powiedziałam:
- Niepotrzebnie to ukrywałeś, Natsu. Naprawdę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odpowiedział mi niepewnym uśmiechem.

*

Kiedy wróciliśmy do gildi, musiałam o tym komuś opowiedzieć. "Wiedziałam, że on coś do ciebie czuję" - powiedziała Wendy gdy powiedziałam jej to.