poniedziałek, 27 maja 2013

Czekajac na kolejny cud. - Rozdział 31

- I co my mamy z nim teraz zrobić?
- Nie wiem. Nie przesadziliśmy trochę..?
- Yumno kazał go zabić, nie?
- N-no tak.. Ale on chyba jeszcze żyje..
- Jak go tu zostawimy prędzej czy później się wykrwawi. Chyba możemy go tu zostawić? 
- Masz rację.. Chyba możemy.
- Chyba...
Dwóch mężczyzn spojrzało jeszcze raz na zakrwawione ciało chłopaka. Jeden z nich wzruszył tylko ramionami i po chwili odeszli. Chwilę jeszcze można było usłyszeć ich głośną rozmowę po czym w lesie zapanowała cicha, którą  co jakiś czas przerwał siedzący gdzieś w śród gałęzi ptak. 
Dziwna sytuacja... Zakrwawione, pobite ciało leżące w pięknym, kwitnącym, pełnym życia lesie. Ciekawy kontrast..
Chłopak  lekko drgną. Nie miał siły się podnieść. Jednak żył. Powoli otworzył jedno oko. Spojrzał na swoja dłoń, która ułożona była teraz pod dziwnym katem. Poczuł jak coś ciepłego rozlewa się po jego ciele. Krew? Wszystko przeraźliwie go bolało, nie dało się tego ukryć. Chociaż teraz ból grał najmniejszą role. 
 Dziwną magią, został pokonany. Wysysającą moc, siły. Życie. Spróbował wziąć oddech. Nawet taka najprostsza rzecz sprawiła mu trudność, przyniosła cierpienie. 
- Co nas nie zabije, to nas wzmocni... - wyszeptał sam do siebie uśmiechając się lekko - A ja tek łatwo nie dam się zabić...
Przysięgną sobie, że nie zemdleć. Jednak zanim ta myśl do końca dokładnie uformowała się w jego głowie
stracił przytomność.


*

Wszyscy patrzyli się na dwie dziewczyny zasłaniające sobie nawzajem usta. 
Mira zamyśliła się i zmierzyła wszystkich wzrokiem. Palnęła coś głupiego? Przecież ona tylko..
- Chwila, chwila, chwila..! - odezwał się ktoś z tłumu. Była to Lissana z tacą w ręku - O co chodzi właściwie..?
Nagle cała odwaga jaką Lucy zbierała w sobie by powiedzieć wszystkim o dziecku uciekła od niej i najwyraźniej nie miała ochoty ani zamiaru wracać.
Nastała dość nieprzyjemna cisza. Pełna napięcia cisza. Przerwał ją nikt inny jak.. Happy!
- No bo Luc i Natsu... - zaczął ale widząc zdziwione i niepewne twarzy innych westchną i powiedział - No bo Lucy jest w ciąży z Na..
Chyba nie musiał kończyć.
Wystarczyło poczekać dosłownie chwile, by słowa te dotarły do innych i trochę dłużej by zobaczyć tłum lecący w stronę Lucy i Miry.
- Serio?! - zawołał ktoś. - Ale jak?!
- Czemu wcześniej nic nie mówiliście?!
- Na prawdę ?!
Cały ten szok, hałas przerwał Mistrz.
- Co tu się dzieje? - spytał wychodząc ze swojego gabinetu.
- Mistrzu, mistrzu! - krzyknęła Cana podbiegając do niego. - Lucy i Natsu.. - nie dokończyła ponieważ uśmiechnięty staruszek przerwał jej.
- Tak wiem, o tym.
Członkowie gildii spoglądali na niego zaszokowani.
- Ale.. Jak oni..?
- Czemu nic nie powiedziałeś...?
- Jak pytacie? Co wy nie wiecie skąd się dzieci biorą ? Bocian im przyniósł. I zamiast zadawać takie durne pytania może byście pogratulowali..? - nie musiał długo czekać. Zaraz Lucy otoczyli wszyscy pozostali śmiejąc się serdecznie i składając gratulacje. Blondynka czuła się dość niezręcznie ale widząc uśmiechającą się do niej lekko Lisannę odetchnęła z ulgą i razem z innymi zaczęła śmiać się, dziękowała za wszystkie gratulacje, życzenia.

*

Poczucie winy, jakiego jeszcze nie czuł. Zrobił coś złego.. Coś godnego surowego ukarania go... Nie mógł znieść tak mocnego kłucia sumienia.

*

Lucy szła teraz w kierunku swojego domu. Uśmiechnięta od ucha do ucha dreptała po woli krańcem ulicy trzymając na rękach wesołego Plue. Misja chyba się trochę przedłużyła.. 4 dni to trochę długo ale to nic. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak szczęśliwa. wszystko zmierzało ku dobremu. Gdy tylko Natsu wróci z misji pomyślą nad dalszym życiem... Może pomyślą nad jakaś przeprowadzką.. A potem tylko operacja i wszystko będzie wspaniale!
Tak by sie mogło wydawać..
Otworzyła drzwi o swojego mieszkania zobaczyła leżący na stole list. Wzięła go do reki i odłożyła Plue. Ozdobna koperta.. No i tak.. jej adres.. Ale od kogo mogła by dostać list? Może od Natsu? Tylko.. On nie miał tak starannego pisma.. czy on w ogóle umiał pisać..? (aut. XDDD) Otworzyła ja powoli i rozłożyła złożoną kartkę papieru.
- "Szanowna Pani Lucy Heartfilio" - przeczytała na głos.
Chwilę jeszcze patrzyła na list po czym mrugnęła kilka razy i przeczytała go po raz drugi. Powoli analizowała każde ze słów, które wydawały jej się tak bardzo odbiegać od rzeczywistości. Stała na środku pokoju nie ruszając się nawet o milimetr. Plue zaskoczony stanem właścicielki przykleił się blondynce do nogi i jakby nie rozumiejąc powagi sytuacji uśmiechną się głupkowato. Lucy jednak wciąż nie odrywała wzroku od kartki. Gwiezdny duch spojrzał na jej twarz, z której nie dało się wyczytać nic innego jak niedowierzanie własnym oczom. Po policzku spłynęła pojedyncza, niekontrolowana łza. Powoli podniosła rękę i dłonią zakryła swoje usta. I gdy już miała rozkleić się na dobre, złapała swój palec i mocno wygięła go. Syknęła z bólu. Może było to nie przyjemne uczucie ale przynajmniej pozwoliło jej zapanować nad łzami. Co miała teraz zrobić? Pobiec do gildii, czy raczej zostać tu i.. ? W jej głowie powstał mętlik. Upadła kolanami na podłogę i upuszczając list poczuła, że jej policzki robią się mokre. Już nie hamowała łez. Dała im sobie spokojnie spływać po jej delikatnej skórze.
- Lucy...? - usłyszała dobrze znany jej głos.
Kątem oka zauważyła wiszącego w powietrzu tuz koło okna Happy'ego. Miała mu powiedzieć..? Tak prostu z mostu? Nie miała serca..  Ten jednak zauważył kartkę leżącą obok dziewczyny. Podleciał do niej i chwycił list.
- Happy.. proszę powiedz, ze to nie jest prawda.. - wyjąkała blondynka przez łzy patrząc na przyjaciela z przerażeniem. - Błagam...
Exceed oderwał wzrok od kartki. Spojrzał na zapłakaną Lucy. Nie wiedział co powiedzieć. List to list. Każdy mógł go sobie wysłać, napisać coś co niekoniecznie było prawdą. Z drugiej strony.. Tak jakoś nie dało się go zlekceważyć...
I gdy już miał coś powiedzieć blondynka wyprzedziła go.
- Jadę.. - szepnęła delikatnie ocierając jeden policzek.
- Jedziesz? A-ale gdzie? - jękną Happy. Można było dostrzec, ze jego oczy powoli robiły się szklane.
- Tam. - odpowiedziała podnosząc się z ziemi. Chwyciła torebkę i szybkim krokiem podeszła do drzwi. Zatrzymała się przy nich.
- Jedziesz ze mną? - zaproponowała cichym wciąż drżącym głosem, nie odwracając się.
Happy przytakną ocierając łapką oczy.

*

- Coś tego płomyczka nie ma długo. - mrukną Gray dosiadając się do stolika, przy którym Juvia i Erza gawędziły wesoło.
- Zleceniodawca ostrzegał, ze misja może się przedłużyć. - mruknęła szkarłatnowłosa - Po za tym 4 dni to wcale nie tak długo.  ile razy ty nawet po 2 tygodniach nie wracałeś?
- Juvia wtedy tak się o Panicza martwiła! - westchnęła Loxar przybliżając się do chłopaka.
Erza zaśmiała się sympatycznie po czym mruknęła:
- Z wami mi zawsze czas za szybko leci..  Muszę lecieć.. Jestem ... Um.. Umówiona?
- Uuuu.. Z kim - zainteresował się Gray.
- Raczej gdzie. Mam pewna sprawę do obgadania w Radzie Magii. - Uśmiechnęła się lekko, po czym wstała od stołu i żegnając się z wszystkimi wyszła z gildii.
- Juvia też powinna się zbierać.. - podsumowała zasówając krzesło.
- Może.. - zaczął chłopak - .. odprowadzić cię?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko podreptała za Grayem.

*

- Cud. - szepnęła jedna z kobiet ubrana w krótki biały fartuch. - To cud, ze jeszcze żyje...
- Czasem cuda się zdarzają. Zawsze trzeba mieć nadzieję - dodała inna gładząc się po włosach.
- Na to nie można spoglądać pod kątem medycznym. Jeżelibyśmy tak robili, można by było wypisać akt zgonu już w lesie. - Mruknęła wysoka dziewczyna zapisując coś w notesie. - Pozostaje jeszcze problem.. To już 3 dzień licząc z tym atakiem... Liczę na to, że szybko się wybudzi.. jeżeli stan się nie polepszy... Rozumie pan.. - zwróciła się teraz do mężczyzny stojącego pod ścianą - Nie mamy fachowej opieki. No już nawet nie o to chodzi.. Nie mamy odpowiedniego sprzętu..
- Rozumiem, rozumiem.. - westchną.
- Ojcze.... Już nigdy nie chce oglądać takiego widoku.. - szepnęła młoda dziewczyna siedząca na drugim końcu sali trzymając się za głowę.
- Kto by pomyślał, Danne, ze jesteś taka wrażliwa.. - szepnął sam do siebie mężczyzna poprawiając swoją marynarkę. - Wiesz czy Jenne wysłała juz list?
- Wysłała go od razu jak sie o tym dowiedziała.. No czyli te 3  dni temu.. Nie mówiła ci...?
- Nie nie mówiła... Wiesz gzdie ona teraz jest?
- Z Felkiem w pokoju...
- A ty po co tu siedzisz? - spytał - Możesz iść do pokoju przecież...
- Ale nie chcę.
- Więc po co tu jesteś..?
- Bo tak. Tak sobie postanowiłam i tu siedzę. Sprawia ci to jakis problem?
- Nie tym tonem moja droga... Nie zabraniam ci. Siedź sobie tu ile chcesz ale nie przeszkadzaj pielęgniarkom..
- Tak, tak.. Nie będę przeszkadzać. On mi nic nie zrobił.
- Czemu mówisz o nim kiedy ja proszę cię o..
- Jeżeli się pomylą on może na tym ucierpieć, nie? Chciał nam pomóc. Nie mam prawa sprawić by coś mu sie stało.
- To twoje najmądrzejsze słowa od bardzo długiego czasu - westchnęła uśmiechnięta Jenne wchodząc do pomieszczenia.
Danne nie odezwała się co było ciekawą nowością. Dziewczyna dosiadła się do siostry i chwile rozmawiały. Jak najnormalniejsze siostry. Bez kłótni. Bez wyzwisk. Sympatyczna rozmowa dwóch młodych dziewcząt.
Przynajmniej tu się coś poprawiło...

______________
Wybaczcie, ze tak długo mnei nie było ;__;
To za sprawa załamania .__.
Przeczytałam zajebista książkę i zdałam sobie sprawę, ze nie umiem pisać XDD No ale powróciłam i mam nadzieję, ze rozdział sie podoba. XD
Co do sprawy z Natsu.. :p  W większości opowiadać NaLu Lucy musi wyladowac w szpitalu.. (U mnie też  XDD) jednak postanowaiłam cos zrobić Natsu XD BUHAHAHA!
Gzandra: Ty Sadysto.. ;__;
E tam XDD
No to za niedługo ukaże sie nowy rozdział - przypływ weny :3
Dziękuje za te wszystkie komentarze - na prawdę motywują :33

7 komentarzy:

  1. super rozdział ^^
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jest super ;* Rozwaliło mnie to, jak Lucy zastanaiwała się czy Natsu umie pisać xD
    Nie mam weny na pisanie komentarzy, jak ty dostałaś to mi zabrało :< W każdym razie weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny super rozdział ..! Jak Natsu z tego nie wyjdzie to się chyba powieszę *__* ... z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału .!!
    I życzę cie tak wspaniałej weny jaką masz teraz

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdzialik super jak zawsze jak tak dalej pójdzie mam złe przeczucia jak nic
    Hiro: Drama o parze, która ma same problemy ci w tym nie pomaga nie?
    Zamknij się Hiro drama to drama z ciekawym powiedzeniem, a NaLu to NaLu tego nic innego niezastąpi (obrywa jakąś książką) AŁŁŁ... Hiro to bolało
    Hiro: Bo ma boleć
    No nic już nie mówię, ale czekam na następny rozdział WENY!! Ola-san

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem co ci chodzi po głowie i co chcesz zrobić Natsu ? ._. A tak po za tym weny życze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O a ja to wcześniej czytałam tego bloga i już się bałam że go zakończyłaś a tu nagle takie BADUM! Gihi :3 Ale super, nareszcie nie tylko biedna Lucy XD W końcu ktoś podzielił moje zdanie co do lekkiego znęcania się nad Natsu :3 JESTEM OKRUTNA ALE GO KOCHAM! Dziwneee...
    No to lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział i bardzo ciekawy ale...znalazłam małe niedopatrzenie bo w końcu Lucy miała nie przyzywać swoich Gwiezdnych Duchów...no chyba że ja coś źle zrozumiałam xD Ale rozdział jest naprawde dobry i wogóle to opowiadanie mnie wciągnęło Weny życze!

    OdpowiedzUsuń